sobota, 10 września 2016

Plusy i minusy prowadzenia hostelu

Gdzie żyję i pracuję? W hostelu, z tego co wiem, najtańszym w mieście.
Lokalizacja: Kutaisi, Gruzja.

Zdecydowanie kocham tę pracę, najlepsza jaką kiedykolwiek miałam. Myślę, że po dwóch miesiącach można pokusić się o małe podsumowanie :)

czwartek, 11 sierpnia 2016

Wyprawa nad wodospad Oniore

Wczoraj wytyczaliśmy nowy szlak - w okolicach Martvili jest całe mnóstwo cudów natury, o których wiedzą tylko nieliczni. Wcześniej podobno były tu nawet jakieś oznakowania, ale miejscowi zatarli je lub usunęli, aby ludzie sami nie mogli dotrzeć do wodospadu i wynajmowali przewodnika, który za przejście tego 4-km odcinka życzy sobie nawet 80 lari... Poszliśmy sami. Wyprawa zajęła nam ładnych parę godzin. Przedzieraliśmy się w górę rzeki, przedzieraliśmy się przez dzikie chaszcze niczym w dżungli, przedzieraliśmy się przez martwy las. Przy okazji oczywiście zgubiliśmy się kilkakrotnie. Prawdziwa wyprawa, myślę, że nawet Indiana Jones by się nie powstydził :)

środa, 3 sierpnia 2016

Pakowanie na długi trekking

Pakowanie do najłatwiejszych nie należy, szczególnie gdy planujemy nieść cały dobytek na własnych (!) plecach od noclegu do noclegu.


niedziela, 3 lipca 2016

O Couchsurfingu słów kilka

O Couchsurfingu można by pisać i pisać, tu i teraz omówimy kilka podstawowych kwestii.


Co to jest Couchsurfing?
Couchsurfing to fenomenalny wynalazek umożliwiający poznawanie różnych miejsc z perspektywy miejscowych. Chodzi o to, że ludzie goszczą podróżnych w swoich domach, mieszkaniach, na wynajętym kawałku podłogi, gdziekolwiek :). To przeciwieństwo zorganizowanych form noclegu, które wszędzie są mniej lub bardziej podobne. Ponadto podstawowym założeniem jest to, że za gościnę się nie płaci. W zamian deklaruje się gotowość bycia gospodarzem dla potencjalnego, nieznajomego wędrowca - przyjmuje się i jest się przyjmowanym zazwyczaj przez osoby, które widzi się po raz pierwszy w życiu.

środa, 11 maja 2016

Stambuł vol. 2

Ruszyliśmy na podbój wielowiekowego centrum Stambułu. Najpierw pokonaliśmy most Galata, wiecznie oblegany przez wędkarzy. To dobre miejsce, żeby spróbować ogarnąć geografię miasta. Przed nami Stare Miasto, z ogromnymi meczetami, za nami najwyraźniej wybija się wieża Galata, wieńcząca szczyt wzgórza. Po lewej rozciąga się cieśnina Bosfor, a za nią już azjatycka część Stambułu. Pod nami Złoty Róg, lub inaczej Halic, długa i wąska zatoka dzieląca stary Stambuł od dzielnicy Galata.

środa, 20 kwietnia 2016

Iii... Stambuł !

Słońce powoli zachodziło nad przystanią w mieście Bandirma, kiedy my siedzieliśmy w kawiarni kryjąc się przed chłodem nadchodzącego wieczora. Jakby nie patrzeć, był już 1. grudnia, nawet w Turcji...


niedziela, 10 kwietnia 2016

Izmir

Drogę do Izmiru pokonaliśmy pociągiem. Okazało się, że to dosyć popularne połączenie, więc panował tam niezły ścisk i całą drogę staliśmy... Tłok jednak sprzyja pogawędkom :). Zupełnym przypadkiem w tej puszce sardynek tuż obok nas stała dziewczyna, która pół roku spędziła na Erasmusie w Polsce. Powiedziała nam, że jej ulubionym polskim słowem jest ..."jajo", bowiem będąc kiedyś w sklepie nie była w stanie wytłumaczyć sprzedawczyni, że chce kupić jajko. Bidula produkowała się po angielsku, najskuteczniejszy okazał się jednak język "migowy". Po ładnych kilku minutach ekspedientka odgadła kalambury i powiedziała głośno: "aaa, JAJO"... Jakie to wspomnienia zostają ludziom po wizycie w Polsce :D
Izmir jest dosyć ciekawie położonym miastem, leży bowiem nad zatoką, którą niemal całkowicie otacza. Przemieszcza się po nim wobec tego także promem, a dla mieszkańców Izmiru rejs po śródziemnomorskiej zatoce jest tak banalną sprawą jak dla nas przejażdżka tramwajem :) 

sobota, 26 marca 2016

Turkisz riwiera


Tureckie wybrzeże Morza Śródziemnego pełne jest małych miejscowości utrzymujących się z turystyki. Latem zalewane są one przez tłumy turystów, później jednak świecą pustkami... niby standard, ale kiedy dotarliśmy tam pod koniec listopada było nawet całkiem ciepło :)

sobota, 5 marca 2016

Antalya

Antalya, czyli nad cieplutkim morzem pod koniec listopada.
Z Konya, gdzie spędziliśmy dzień, do Antalyi postanowiliśmy dojechać autostopem. Odległość do pokonania była pokaźna (jakieś 300 km), a i rano trochę nam się przysnęło... Mieliśmy jednak wielkiego fuksa! Już na przedmieściach Konyi idąc wzdłuż szosy i szukając dobrego miejsca na złapanie stopa, nagle zatrzymał się samochód. Kierowca otworzył okno i zapytał, czy może nam jakoś pomóc, dokądś podwieźć...szok! Nawet nie zaczęliśmy łapać stopa! Bardzo rozmowny gość, mówiący świetnie po angielsku (w gruncie rzeczy, nauczyciel angielskiego) podwiózł nas aż na samo wybrzeże. Tam - w Manavgat nie czekaliśmy długo na kolejny transport - tym razem była to wyładowana po brzegi ciężarówka (wiecie, taka która przewraca się na zakrętach ;) mknąca w porywach do 60 km/h! ;). Kierowca po angielsku nie mówił, ale był bardzo miły, podzielił się z nami cukierkami i podrzucił nas już na przedmieścia Antalyi. Ostatni i najkrótszy odcinek tej podróży okazał się najtrudniejszy, nie byliśmy w stanie zatrzymać żadnego kierowcy, mozolnie wlekliśmy się w kierunku centrum...wlekliśmy się dobre dwie godziny...ale w końcu się dowlekliśmy. 
Centrum jest świetnym miejscem do spacerów. Możemy przejść się po małej starówce i poszukać jakiejś przyjemnej kawiarni. Generalnie trzeba wziąć poprawkę na to, że co chwila jakiś sprzedawca będzie cię będzie zagadywał po niemiecku i angielsku, i jeszcze rosyjsku...serio! Antalya to dosyć słynne turystyczne miasto, szczególnie wśród Niemców i Rosjan, toteż nie ma co się dziwić licznym szyldom napisanym cyrylicą.

czwartek, 4 lutego 2016

Konya – Ali (nie-Baba) i 24 latających derwiszów

Konya – z tym miastem początkowo nie wiązaliśmy większych nadziei. Jest to wielkie miasto i, według naszej mapy Turcji, nie mieliśmy tam znaleźć szczególnych atrakcji... W czasie poszukiwań noclegu na Couchsurfingu wiele osób pisało nam o jakimś festiwalu, który miał się odbywać akurat w dzień naszej wizyty w Konya. Z czasem dowiedziawszy się więcej na ten temat, skojarzyliśmy całą sytuację... To z Konyi wzięli się tańczący panowie w białych sukniach i doniczkach na głowach! A na poważnie... Zakon Wirujących Derwiszów.

środa, 20 stycznia 2016

Kapadocja

Trudno znaleźć miejsce tak magiczne jak Kapadocja. Pierwszy kontakt może być prawdziwym szokiem, a my ocieramy oczy ze zdumienia, że wciąż jesteśmy na naszej planecie :). To kraina pełna niesamowitych formacji skalnych, w części których do dziś mieszkają ludzie! 


piątek, 15 stycznia 2016

Turcja - transport dalekobieżny

Podróżując po Turcji kilkakrotnie mieliśmy okazję skorzystać z autobusów międzymiastowych. Ceny przejażdżki nie są szczególnie wygórowane. Jadąc z Amasyi do Kayseri zapłaciliśmy 45 lirów od łebka. Odcinek, który przejechaliśmy ma ok. 400 km i pokonaliśmy go w ok. 7 godz. 

Tymczasem kilka istotnych kwestii :)

1. Podróżując transportem publicznym w Turcji trzeba pamiętać, że dworce znajdują się zazwyczaj na obrzeżach miast. Często są to tak wielkie budynki, że wydają się być wręcz marnotrawstwem przestrzeni. Wewnątrz zobaczymy przede wszystkim biura różnych przewoźników, ze dwa bary i sklepik.

2. Z dworca często można dojechać do centrum za darmo korzystając z tzw. shuttle service.

3. Podczas jazdy co jakiś czas serwowane jest jedzenie (drobne przekąski) i picie, i jest to w cenie biletu.

4. Co jakiś czas serwowany jest także płyn do mycia rąk... początkowo nie wiedzieliśmy o co chodzi i odmówiliśmy... barbarzyńcy z północy;p

czwartek, 14 stycznia 2016

Kayseri

Podróżując wgłąb Turcji spotkaliśmy się z dość surowym klimatem, m.in. z tego powodu zrezygnowaliśmy z autostopu na rzecz autobusów, które generalnie przebiły nasze najśmielsze oczekiwania! 
Centralna część Turcji w większości położona jest ponad 1000 m n.p.m, toteż będąc w Kayseri w połowie listopada doświadczyliśmy przymrozków.Miasto jest naprawdę duże i mieszka tam około miliona osób. Z dworca (który oczywiście znajduje się na obrzeżach) dojechaliśmy do centrum shuttle busem, ponieważ każda z dużych firm obsługujących autobusy międzymiastowe oferuje darmowy dojazd minibusem do centrum.

piątek, 8 stycznia 2016

Sardynia - góry

Turyści przyjeżdżają na Sardynię zazwyczaj po to, aby odpocząć na plażach, lub też pozwiedzać popularniejsze sardyńskie miejscowości. Góry póki co są od nich wolne. Pod koniec czerwca wybraliśmy się rejon Gennargentu, największego masywu górskiego na wyspie. Na szlaku napotkaliśmy... jedynie pasterzy i zwierzęta. (Wyobraźmy sobie latem jakiekolwiek góry w Polsce)!