Wciśnięte
pomiędzy alpejskie szczyty, nieduże Berchtesgaden, dało swoją nazwę całemu
powiatowi (Berchtesgadener Land) oraz najbardziej malowniczemu masywowi górskiemu w niemieckich Alpach. Niemal z każdego punktu miejscowości widoczny
jest Watzmann (2713 mnpm), najwyższy szczyt po niemieckiej stronie Alp Berchtesgadeńskich. Tutaj przyjeżdżał Adolf
Hitler, który odpoczywał w nieistniejącej już górskiej willi. Do dzisiejszych
czasów zachowała się natomiast herbaciarnia na szczycie Kehlstein, podarowana
dyktatorowi z okazji 50 urodzin... Nas jednak bardziej zainteresowało górskie jezioro Königssee,
położone kilka kilometrów na południe od Berchtesgaden.
Wizyta nad
Königssee to punkt niemalże obowiązkowy. Strome ściany wynurzające się z tafli
jeziora wywierają ogromne wrażenie. Jest to też przyczyna niedostępności
jeziora. Bezpośrednio przy brzegu można się przespacerować tylko na krótkich
odcinkach, które są zresztą w żaden sposób ze sobą nie połączone. Jedyna opcja
to rejs statkiem. Z głównej przystani w miejscowości Schönau am Königssee można
dopłynąć do kaplicy St. Bartholomä
lub przystani Salet. Rejs do St. Bartholomä i z powrotem kosztuje 14€ i
jest zdecydowanie wart swojej ceny. Nie ma innej możliwości podziwiania jeziora
z takiej perspektywy.
Na szlaku...
W Niemczech funkcjonują cztery oznakowania kolorystyczne szlaków i zależne są od ich trudności. Te najłatwiejsze mają kolor żółty i prowadzą głównie utwardzonymi drogami, szlaki niebieskie są ciekawsze o tyle, że mogą uwzględnić już sporą różnicę terenu, nie zadowolą jednak na pewno bardziej wymagających wędrowców. My poruszaliśmy się głównie szlakami czerwonymi, które zawierają już łańcuchy, ostre spadki i wzniesienia terenu i ogólnie czasami można odnieść wrażenie, że wędruje się łatwiejszymi partiami Orlej Perci. Przejście szlakami najtrudniejszymi-czarnymi odpuściliśmy sobie, ale można się domyślać, że zawierają już elementy wspinaczkowe i wymagają zarówno sporych umiejętności, jak i lepszych butów.
Od kapliczki St. Bartholomä można się przejść jeszcze kawałek wzdłuż jeziora. Jest to dosłownie kawałek, ponieważ już chwile później zaczyna się ostra wspinaczka. Za cel wyznaczyliśmy sobie okrążenie jeziora w ciągu dwóch dni. Aby z St. Bartholomä dostać się do najbliższego schroniska (Kärlingerhaus) należy pokonać różnicę wysokości wynoszącą ponad 1000 metrów. Znaki na drogowskazach przy jeziorze wskazują 4h 45 min do tego miejsca i nie ma co, było stromo... Również szlak z Kärlingerhaus do Wasseralm pozbawiony jest wszelkiej litości dla piechurów. Pomimo że obydwa schroniska położone są na podobnej wysokości, wielokrotnie stromo się schodzi, by zaraz się wdrapywać i na odwrót - czyli uroki gór w pełnej okazałości :).
Następnego dnia wczesnym rankiem ruszyliśmy w dalszą drogę. Na szlaku napotkaliśmy zdecydowanie więcej kozic niż ludzi :) Ważna obserwacja ogólnie co do ludzi - jest ich na szlakach niewielu! Jest spokojnie, przyjemnie, można delektować się przyrodą bez konieczności uwzględniania w krajobrazie człowieka, a byliśmy tam w szczycie sezonu! Ceny w alpejskich schroniskach (niem. Hütten) do niskich nie należą, ale też nie różnią się cenami od innych niemieckich schronisk - w okolicach Königssee za nockę w pokoju wieloosobowym płaci się ok. 25 euro. Natomiast z legitymacją DAV, czyli Niemieckiego Towarzystwa Alpejskiego, przysługuje czasem do 50% rabatu!
Od Gotzenalm - 1685 m n.p.m. do Königssee - 603 m n.p.m. prowadzi szlak, który jest także przystosowany dla rowerzystów. I co ciekawe schodząc nim widzieliśmy ich więcej (dzielnie podjeżdżających stromą drogą ładne kilkaset m pod górę...dodajmy, że było to w upalnych godzinach okołopołudniowych) niż piechurów. Z czasem zbliżania się do miejscowości napotykaliśmy coraz więcej ludzi. Końcowy odcinek prowadził u podnóży góry Jenner. Jenner jest czymś jak nasz Kasprowy Wierch. Dochodząca na wysokość 1800 m n.p.m. kolej gondolowa cieszy się dużą popularnością wśród osób preferujących "zdobywanie" gór bez wielogodzinnej wspinaczki. Bez wątpienia tracą całą zabawę.;P
My w momencie dotarcia do stacji kolejowej w Berchtesgaden mieliśmy dosyć zabawy z Alpami. Ale to tylko z powodu zmęczenia, zasadniczo tutejsze góry wywarły na nas bardzo pozytywne wrażenie. Szlaki są długie i wymagające kondycyjnie, ale dzięki klarownemu oznaczeniu każdy wędrujący po górach wybiera szlak na miarę swoich możliwości.
Widok z Halsköpfl. Linia drzew pośrodku to droga z Wasseralm do Gotzenalm. |
Schronisko Gotzenalm, a w tle Watzmann (2713 m n.p.m.)
Wcześniejszy etap podróży:
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz