Odcinek ten ciekawy był o tyle, iż po drodze zahaczyliśmy także o Berno, Basel, Frankfurt, Offenburg, Berlin, Poznań, a nawet Bydgoszcz:).
Wcześniej kilkakrotnie podróżowaliśmy autostopem po Europie, jednak nigdy w sezonie wakacyjnym. Dopiero teraz przekonaliśmy się, że ten sposób przemieszczania się nadal prężnie funkcjonuje! Spotykaliśmy innych stopowiczów, co wiosną i jesienią nie miało miejsca.
Wiele razy jechaliśmy z kierowcami z krajów, w których nigdy nie byliśmy m.in. Macedonii, Bułgarii, Turcji i Iraku (od tego pana dowiedzieliśmy się, że w Szwajcarii przepisy drogowe są tak surowe, iż miliarderzy z różnych stron świata prześcigają się tu w zdobyciu jak najwyższego mandatu...). Podróżując autostopem poznaje się często nietypowych ludzi. Nigdy nie wiadomo też, czy kolejny etap podjedzie się rozklekotanym hipisowskim wozem, czy luksusowym kabrioletem:).
Na szlak wróciliśmy w Lyon. Miasto to nazywane jest "małym Paryżem". Widać to szczególnie po szerokich bulwarach zabudowanych monumentalnymi kamienicami.
Wychodziliśmy stąd długo, snując się przez rozległe przedmieścia.
Dotarliśmy do Le Puy-en-Velay - miejsca, w którym droga św. Jakuba staje się czymś więcej (czyli tradycja)...albo mniej (czyli biznes). Tutaj rozpoczyna się główna francuska droga do Santiago de Compostela. Tłumy( :[ )! W czerwcu oraz lipcu dziennie zaczyna tu swoją podróż nawet 300-500 osób! Odtąd w każdej nawet najmniejszej miejscowości znajdują się bary, restauracje, schroniska i hotele "dla pielgrzymów".
Le Puy zbudowane zostało na terenie wulkanicznym stąd w krajobrazie dominują potężne skaliste wzniesienia. Stare miasto położone jest na stromym wzgórzu, a kamienne budynki nadają mu klimat zamierzchłych czasów. Chapelle St. Michel ( z X w.) znajdująca się na szczycie ogromnej skały robi niesamowite wrażenie. Niezwykle ciekawe jest również górująca nad miastem katedra, do której główne wejście znajduje się poniżej poziomu posadzki.
Droga do katedry. |
Le Puy |
Le Puy i my:) |
W tle Chapelle St. Michel. |
Widok przez portal katedry. |
W tych przepięknych górzystych rejonach Francji mieliśmy okazję spędzić jedną noc na starej farmie. Podczas kolacji gospodarz z wielką pasją dzielił się z nami swoją wiedzą dotyczącą francuskiej kuchni. Spożywanie posiłków jest swoistą ceremonią, odbywającą się według wypracowanych przez pokolenia zasad. Przykładem może być sposób serwowania tutejszych serów. Przechowuje się je w temperaturze pokojowej (nie w lodówce!), podawane są zawsze po głównym daniu, w akompaniamencie lampki czerwonego (koniecznie!) wina. Musimy przyznać, że wrażenia smakowe są naprawdę warte pamiętania o tych wszystkich szczegółach. Dodatkowo każdy region Francji produkuje własne gatunki sera, wina i chleba... dlatego można by spędzić całe życie na próbowaniu tych specjałów.
Kolacja po francusku. |
Francuskie sery, mniam. Aż ślinka cieknie na sam widok. Krajobrazy inne niż w Szwajcarii, ale Francja też ma swój urok. Taka dawna nieco romantyczna, beztroska, ze starym klimatem kolebka kulturalna Europy.
OdpowiedzUsuń