Nie ma co ukrywać, Agadir jest właśnie taki... trochę upadły. Zacznijmy od tego, że w tym dziwnym mieście trudno wyróżnić centrum. Jest za to wyraźny podział na niewielką część dla turystów i znacznie obszerniejszą część dla mieszkańców. Tyle się nasłuchałam o Agadirze jako kurorcie, że idąc tak i idąc (dworzec znajduje się na obrzeżach), mijając kolejne typowo marokańskie dzielnice zastanawiałam się jakiego szoku muszą doznawać turyści, którzy przylecieli tu na wczasy. Nie chodzi o to, że jest jakoś źle, nie, absolutnie nie, jest po prostu... normalnie. Poza ciągnącą się przez 7 km plażą i jej najbliższym otoczeniem z hotelami Agadir jest zwykłym gwarnym, zakurzonym i umiarkowanie zaśmieconym miastem. Jedyny duży i wypielęgnowany park stanowi własność króla i oczywiście jest niedostępny dla zwykłych śmiertelników.
czwartek, 26 października 2017
piątek, 13 października 2017
Marrakesz
Moja opinia na temat Marrakeszu może być dla niego nieco krzywdząca, gdyż to właśnie tam okazało się, jak bardzo zostałam pogryziona przez pluskwy w Rabacie... ale postaram się nie pisać jak wszystko źle, niedobrze, nic nie można znaleźć, gorąco, ciągle mnie zaczepiają, nie, nie jestem "your friend", skutery chcą mnie zabić, nie, naprawdę nie potrzebuję tego dywanu i w ogóle dlaczego malują tu wszystkie budynki na pomarańczowo skoro wzmaga to tylko uczucie bycia spalanym przez słońce na każdym kroku, a ponadto swędzi okrutnie i DLACZEGO to plugastwo dopadło znowu mnie, ZNOWU!
wtorek, 10 października 2017
Rabat
Już sama podróż z Tangeru do Rabatu okazała się pozytywnym zaskoczeniem. Pociąg w zupełności przypominał nasze TLK. Na trasie złapał godzinne opóźnienie (zamiast trzech godzin jechaliśmy cztery), ale to tylko dlatego, że musiał przepuszczać inne pociągi. Norma. Mijane okolice miały charakter półpustynny, chociaż trafiały się i zielone miejsca np. eukaliptusowy las. W pociągu nikt oczywiście nie sprzedawał piwa, ale słodycze i wodę owszem. Bilet drugiej klasy kosztował 101 dirhamów, co w przeliczeniu daje obecnie około 40 zł.
czwartek, 5 października 2017
Tanger
Z Europy do Tangeru można się dostać na dwa sposoby: drogą powietrzną oraz morską. Z Tarify promy w kierunku Tangeru odpływają co godzinę, a bilet kosztuje 38 euro. Wydaje mi się to dużo, szczególnie, że płynie się niecałą godzinę... ale dobra, niech im będzie, w końcu to przeprawa na inny kontynent :) Obywatele Polski aby wjechać do Maroka nie potrzebują wizy i mogą tam bez niej przebywać do 90 dni.
Po wyjściu z portu stwierdziłam na pierwszy rzut oka, że tutejszy chaos przypomina mi trochę przeprawę przez granicę gruzińsko - turecką. Jednak prawdziwa heca zaczęła się wraz z wejściem w medynę. Czas wyjaśnić co to w ogóle jest medyna. To stara część miasta, zazwyczaj otoczona murem, taka coś jakby starówka. Ulice to istny labirynt, a na dodatek wszędzie stoją/siedzą handlarze wychwalający swoje dobra. Odnosi się wrażenie, jakby wszystko było tu jednym wielkim bazarem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)