Jak zwykle przed wyjazdem naczytałam się blogów, a tam... ochy i achy! Że piękna przyroda, że widoki, że El Teide, że plaże itd itp. Z takim zatem nastawieniem polecieliśmy (a przynajmniej ja) na Teneryfę.
Sęk na pewno tkwił w nastawieniu, ale jeśli się tam wybieracie może warto być przygotowanym na to, że wyspa żyje głównie z turystyki. Co za tym idzie, przez CAŁY ROK panuje tam natłok turystów. Myśleliśmy, że jesteśmy sprytni i polecieliśmy na Teneryfę w grudniu, na niewiele się to jednak zdało. Można się doszukiwać plusów takiej sytuacji np. świetnie rozbudowanej infrastruktury turystycznej i transportu, czy bogatego menu w niezliczonej ilości knajpach. Nie każdy tego jednak szuka... Moim zdaniem wyspa zatraciła przez to sporo swojej autentyczności. Odnosiłam wrażenie, że za dużo jest na sprzedaż i za dużo jest na pokaz.