Metodije
pochodzi z Serbii i tak jak nasi poprzedni rozmówcy uczy się niemieckiego w
Paderborn. Jednak kursu językowego nie traktuje wcale jako przepustki na
niemiecki uniwersytet, nie jest mu to też potrzebne w ramach kariery zawodowej.
Do Niemiec sprowadziła go po prostu możliwość poznania kolejnego kawałka
świata. Na co dzień nasz znajomy jest prawosławnym księdzem i co ciekawe, nosi
on tajemniczy tytuł hieromnicha.
Jest to duchowny
w kościele prawosławnym, który jest mnichem i księdzem jednocześnie. Szczególny jest fakt, że w przeciwieństwie do zwykłych księży
prawosławnych nie może on posiadać rodziny. Wiążą się z tym także szczególne
przywileje, ponieważ tylko i wyłącznie hieromnich zostać może biskupem.
Czym zajmuje
się w swoim kraju?
Metodije mieszka
w klasztorze, swój pracowity dzień rozpoczyna o 5 rano. Codziennie odprawia
mszę świętą, zajmuje się również nauczaniem w szkole. W niedziele zawsze odbywa
się bardziej uroczysta msza, jest to zawsze rano i trwa dobre dwie godziny. W
kościele prawosławnym odprawia się w niedzielę tylko jedną mszę. Metodije
zajmuje się też działalnością dobroczynną, co z zresztą lubi robić.
Miasto
Metodijego to Vranje. Znajduje się na południu Serbii, w pobliżu Kosowa. Na
kulturze kraju odcisnęło się piętno 500-letniego panowania tureckiego. Starsi
mieszkańcy używają nadal słów pochodzenia tureckiego. Wschodnie wpływy widać
również między innymi w tradycyjnych strojach z Vranje. Skutki tej zależności
widzimy także w krajobrazie miasta. Katedra została zbudowana w taki sposób,
aby charakterystyczne dla prawosławnych kościołów kopuły nie były widoczne z
zewnątrz. Przykryto je jednolitym dachem, ponieważ tak zarządziły tureckie
władze. Pomimo życia w sąsiedztwie chrześcijan i muzułmanów wzajemne napięcia
co jakiś czas powracały.
Smutne wspomnienia wiążą się z wojną sprzed kilkunastu lat. Bombardowania ze strony
międzynarodowych sił interweniujących w Serbii przyniosły długoterminowe
konsekwencje. Zawartość promieniotwórczych substancji w bombach znacznie zwiększyła
liczbę zachorowań na raka.
Ratusz we Vranje.
Zwiedzając Serbię warto się zatrzymać w jednej z miejscowości uzdrowiskowych, takich jak Vranjska Banja. W Serbii można również natrafić na miejsca, gdzie cywilizacja nie dotarła. Zdarzają się nawet wsie bez prądu. Zaciekawiła nas informacja, że w odludnych rejonach kraju domy chętnie kupują Rosjanie, którzy postanowili porzucić karierę i żyć tutaj bez stresu.
Zwiedzając Serbię warto się zatrzymać w jednej z miejscowości uzdrowiskowych, takich jak Vranjska Banja. W Serbii można również natrafić na miejsca, gdzie cywilizacja nie dotarła. Zdarzają się nawet wsie bez prądu. Zaciekawiła nas informacja, że w odludnych rejonach kraju domy chętnie kupują Rosjanie, którzy postanowili porzucić karierę i żyć tutaj bez stresu.
Transport
Pociąg jest
najtańszą metodą poruszania się pomiędzy miastami. Jest jednak nieco
przestarzały, w nie najlepszym stanie i delikatnie ujmując nie osiąga
zawrotnych prędkości. Mimo tego Metodije nie odradza nam tego środka
transportu, w końcu takie podróżowanie pozwala na powolne delektowanie się widokami :). Szybsze i nowocześniejsze są
autobusy, chociaż cena biletu może wynosić nawet dwa razy więcej niż byłoby to
w przypadku pociągu.
Jedzenie
Oczywiście nie
mogło zabraknąć pytania o tradycyjną kuchnię. Dużą rolę w serbskiej sztuce kulinarnej odgrywają mięso i fasola. Jedną z wymienionych przez Metodijego potraw jest
sarma, przypominająca do złudzenia nasze gołąbki. Natomiast zupełnie nieznanym dla nas daniem jest prebranec,
zapiekanka z fasoli podawana tradycyjnie w glinianej misie. Do innych ciekawych
dań zalicza się pita zeljanica. Typowa dla rodzinnego miasta Metodijego jest vranjska samsa, czyli pita z
czosnkiem, warzywami i jogurtem.
Napojem z
którego Serbowie są szczególnie dumni jest rakija. Ten wysokoprocentowy trunek,
wytworzony z owoców, pije się na całym obszarze Bałkanów.
Tradycyjna produkcja rakiji.
W zeszłe wakacje miałam szanse zwiedzać Bałkany, w tym Serbię. Niesamowite widoki. Serdecznie polecam! Do Kusowa nie udało sie dotrzeć, bardzo tego żałuje.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to cały czas tereny niezbadane - mimo że kiedyś byłem, ale tylko przejazdem. Wtedy to się jeszcze nazywało Jugosławią :)
OdpowiedzUsuńTak blisko, a tak ciekawie. I w sumie swojsko. Sarma czy gołąbki - jak zwał tak zwał, a pewnie smakuje jak w domu :). Piękne widoki. Taki fajny świat nie skażony Mc Donaldem
OdpowiedzUsuńBardzo naturalnie, spokojnie i bez zbędnego przepychu. Pasują mi takie klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Coraz mniej takich miejsc w Europie, więc na pewno warto odwiedzić ten kraj. Sami też planujemy się o tym przekonać osobiście, jeszcze w tym roku:)
Usuń