niedziela, 21 grudnia 2014

Nie tylko Gaudi, czyli spacer po Barcelonie


Gdy za oknem szaro, buro i ponuro, może lepiej zamiast chować się pod kołdrą w domu, zorganizować sobie jakiś wyjazd? :) Jednym z miast, które możemy polecić jest Barcelona. Miejsc wartych tutaj zobaczenia starczy spokojnie na kilkudniowy pobyt. 

Barcelona, czyli Gaudi i nie tylko...
Lądując na lotnisku Barcelona - Girona nie dajcie się zwieść... do centrum  Barcelony brakuje jeszcze około 100 km. Jest to dość typowe w przypadku tanich lotnisk. Oczywiście kursuje autobus za 25€ w dwie strony (16€ w jedną), ale nie skorzystaliśmy... Do Barcelony dojechaliśmy autostopem. Połączenie to zawierało jednak więcej atrakcji niż planowaliśmy :). Pierwszy kierowca podwiózł nas do dzielnicy przemysłowej, oddalonej jeszcze wiele kilometrów od miasta, gdzie utknęliśmy na ponad godzinę, łapiąc tuż obok pań.... czekających na nieco inną okazję ;p

Rozwiązanie pomysłowe-ale-bardziej-konwencjonalne. Z lotniska można dojechać autobusem do miasta Girona. Następnie do Barcelony dojeżdżamy NAJTAŃSZYM (najlepiej spytać wprost przy kasie) pociągiem regionalnym. Oszczędzimy w ten sposób kilka euro i mamy możliwość zwiedzić piękną starówkę Girony. 

Odwiedzając Barcelonę pamiętajcie, że jesteście w Katalonii i język hiszpański bywa tutaj chłodno przyjmowany. Już lepiej mówić po angielsku. Można też nauczyć się paru katalońskich słówek, co oczywiście spotka się z największą aprobatą :).

Barcelona jest niezwykle gęsto zabudowanym miastem, wciśniętym między brzeg morza a wysokie wzgórza. Wśród nastrojowych uliczek Starego Miasta (Ciutat Vella) natrafić można na pozostałości rzymskich murów...

Ślady starożytnej historii miasta.
Wieża barcelońskiej katedry.
Gęsi na dziedzińcu katedry.

Następnie skierowaliśmy kroki w kierunku słynnej Sagrada Familia, projektu Antonio Gaudiego. Kościół jest nadal w trakcie budowy, a na jej ukończenie trzeba będzie jeszcze zapewne trochę poczekać. Naszym zdaniem, nowsze części budowli nie dorównują tym wzniesionym jeszcze za życia Gaudiego. Kontrast jest wyraźny, jeśli porównamy najstarszą fasadę, bogatą w niepowtarzalny detal, z nową elewacją wykonaną już w mniej fantazyjny sposób...ale jedno trzeba przyznać - budowla pięknie pokazuje sobą zmieniające się na przestrzeni lat tendencje architektoniczne, materiały i ich wykorzystanie...a jednak na coś przydają nam się te studia ;) .
 
Sagrada Familia od nowszej strony.
Kontrast między etapami budowy.

Spacerem wybraliśmy się także do Parku Güell, kolejnego miejsca związanego z Gaudim i barcelońską secesją. Kiedy byliśmy w Barcelonie wstęp do parku był jeszcze darmowy, teraz niestety za wejściówkę trzeba już zapłacić 8€. 
 
Kolumnada w Parku Güell.
Widok na miasto z Parku Güell.
Finezyjna ławka, wyłożona ceramiczną mozaiką.
Główne wejście do parku.

Następnie wyruszyliśmy na południe w kierunku wzgórza Montjuic. Kawałek spory, ale długi spacer to świetny sposób na poznanie miasta. Dziewiętnastowieczna część Barcelony jest podzieloną regularną siatką ulic. W kilku miejscach natrafić można na hale targowe, charakterystyczne dla kultury śródziemnomorskiej. Postój zrobiliśmy w minimalistycznie urządzonym Parku Joan'a Miró, którego patronem jest kataloński surrealista. Najbardziej rozpoznawalnym punktem parku jest 22-metrowa rzeźba autorstwa Miró.
... ;)
Kobieta i ptak (?!), Joan Miró.

Droga na Montjuic była już dosyć prosta. Po minięciu ruchliwego Plaça d'Espanya ukazała nam się szeroka aleja prowadząca do monumentalnego gmachu Muzeum Narodowego Katalonii. Minąwszy muzeum zaczęliśmy krętymi ulicami wdrapywać się na wzgórze. Montjuic jest miejscem szczególnym dla Barcelony, w 1930 roku odbywała się tutaj wystawa światowa, a w roku 1992 letnie igrzyska olimpijskie. Na szczycie wzgórza znajduje się pochodzący z XVII wieku zamek. Z bastionów warowni roztacza się wspaniały widok we wszystkie strony. 
 
Palau Nacional - Muzeum Narodowe Sztuki Katalońskiej.
Wieża telewizyjna projektu Santiago Calatravy.
Panorama Barcelony z Montjuic.
Dla leniwych - kolejka linowa na wzgórze Montjuic.

Montjuic opuściliśmy schodząc najkrótszą możliwą drogą w kierunku Starego Miasta. Byliśmy już nieźle zmęczeni, w końcu mieliśmy w nogach z pół Barcelony ;). Postanowiliśmy coś zjeść w jednym z barów. Trafiliśmy na oryginalnie włoską (jak wynikało z szyldu) pizzerię. Obsługiwał nas gość o nieco hinduskim wyglądzie. Zamieniliśmy parę słów po hiszpańsku, ale później przeszliśmy na angielski. A kiedy powiedzieliśmy skąd jesteśmy... okazało się, że zna polski. Widząc nasze zdziwienie stwierdził: "Ja umiem każdy język":) Powiedział, że przez trzy lata studiował prawo w Warszawie, jednak nie do końca mu to wychodziło, więc rzucił uczelnię i zdecydował się na pracę w pizzerii w Barcelonie. 

Podsumowując, Barcelona zdecydowanie ciekawym miastem jest... szczególnie dla miłośników śródziemnomorskiego klimatu, architektury, wąskich uliczek i ruchliwych bulwarów. Tym którzy stolicy Katalonii jeszcze nie odwiedzili, radzimy upolować tani bilet i przekonać się o tym samemu :).


2 komentarze:

  1. Piękna architektura, szczególnie katedra. Trzeba zobaczyć na własne oczy. Chociaż i gęsi niczego sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogrody Gaudiego są bardzo podobne do scenerii z Ataku Klonów (Arena na Geonosis). A może i odwrotnie...

    OdpowiedzUsuń