środa, 22 lutego 2017

Gruzja "od kuchni"

Gruzja widziana okiem turystów, gości, podróżników, którzy spędzają tu kilka/kilkanaście dni, a Gruzja widziana oczami ludzi, którzy tu mieszkają, to dwa zupełnie różne kraje... ale właściwie nie napisałam tu niczego nowego, zawsze tak jest, o jakimkolwiek miejscu by się mówiło.



Gruzja stała się obecnie dosyć popularnym kierunkiem. Biura podróży, hostele itd. kuszą ciekawymi wycieczkami (wiem, bo sama pisałam tego typu teksty), linie lotnicze względnie tanimi biletami, a blogerzy zachęcającymi artykułami (też znajdziecie kilka takich na tym blogu). Gruzja jest modna, przyjeżdżają tam podróżni każdego typu.

Ledwo co wróciłam do Polski, a na ulicy powitała mnie reklama baletu gruzińskiego. Gruzja prześladuje mnie dosłownie na każdym kroku ;). „Dzika Gruzja”, „Odkryj piękno Gruzji”, „Kraj winem płynący" itd itp. KONIEC. Ten tekst zbije wam różowe okularki. Jeśli macie ochotę czytać dalej, robicie to na własną odpowiedzialność ^^ 
I nie chodzi mi tu o obrzydzenie wam Gruzji, czy coś w tym stylu, chodzi o to, że każdy kraj jest na swój sposób specyficzny i dobrze być tej specyfiki świadomym. Dla jednych niektóre cechy czy zachowania mogą być negatywne, podczas gdy innym w ogóle to nie przeszkadza, czy wręcz podoba się. Dobra, dość już tego przydługiego wstępu, zaczynamy!

Mieszkałam tu prawie pół roku, współprowadząc hostel. Goście gośćmi, ale poza tym byłam właściwie otoczona Gruzinami, wsysana przez ich kulturę, mentalność i tradycje.