piątek, 1 sierpnia 2014

Konstanz-Schwyz, 29.-31.07.2014

Szwajcarską granicę przekroczyliśmy bezboleśnie, obyło się nawet bez sprawdzenia dowodów - Szwajcaria znajduje się w strefie Schengen. Na pierwszy rzut oka niewiele różniła się od Niemiec. Tylko trochę mniej pól, a więcej pastwisk. Z czasem zaczęliśmy wchodzić na teren górzysty. Już drugiego dnia naszego pobytu w tym kraju pokonaliśmy różnicę wysokości około 600 m. Widoki na wyższą partię Alp zapewne byłyby przecudne, gdyby nie fakt, że cały dzień padało.

Początek górzystej Szwajcarii.
Górskie schronisko.

W Szwajcarii obowiązują cztery języki urzędowe: niemiecki (w większości kantonów*), francuski, włoski i retoromański (zaledwie w jednym kantonie). Jednak tutejszy niemiecki to zdecydowanie nie jest Hochdeutsch! Zupełnie inny akcent, francuskie obcinanie końcówek i cały komplet sobie właściwych słów. Nawet Niemcy nie rozumieją szwajcarskiej odmiany własnego języka.

*podstawowa jednostka terytorialna w Szwajcarii. Na terenie tego kraju znajduje się 26 kantonów. Każdy z nich posiada szeroką autonomię, władza lokalna jest tutaj bardziej istotna od centralnej.

Po trzech dniach włóczenia się w Szwajcarii po szlaku św. Jakuba stwierdzamy, iż jego oznakowanie tu jest niezłe-ani razu nie musieliśmy korzystać z kompasu.

Drewniana architektura w Szwajcarii.
Jaki piękny dzwonek!
Kładka prowadząca przez Zurichsee (Jezioro Zuryskie)
Tuefelbruge.

Dotarliśmy do Schwyz. Nie bez przyczyny nazwa miasta jest niemalże identyczna jak nazwa kraju (niem. Schweiz). Dawno dawno temu za więcej niż siedmioma górami, czyli właśnie tu:) spotkało się kilku górali. Postanowili oni uniezależnić się od wtrącających się w ich wolność Habsburgów. Dzień zawiązania tego układu świętowany jest corocznie jako dzień powstania Szwajcarii...nota bene ma to miejsce 1. sierpnia:)

Schwyz
Widok na dobranoc...
...i na dzień dobry:)
Alpy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz