środa, 12 sierpnia 2015

Liborifest i inne festy

Niedawno zakończył się u nas Liborifest... trwał ponad tydzień powodując wycięcie centrum z komunikacji miejskiej oraz zalanie go tysiącami osób.

Już w zeszłym roku idąc do Finisterry zaobserwowaliśmy to dziwne zamiłowanie Niemców do tego typu imprez. Szliśmy od miasteczka do miasteczka i wielokrotnie natrafialiśmy na festy. Fest? Trudno przełożyć to słowo na polski... Dosłownie oznacza "święto", lecz w praktyce coś w stylu raczej większego lub mniejszego jarmarku, wiążącego się z większą ilością straganów (z piwem, kiełbasą i innymi uwielbianymi przez miejscowych specjałami), karuzeli, scen koncertowych, dziwnych instalacji. Wszystko powiewa czystym kiczem, którego Niemcy bynajmniej za kiczowaty nie uznają ;P 






O ekstremalnym przypadku, jakim jest Oktoberfest słyszał chyba każdy. W Monachium  znajduje się nawet specjalne pole (Theresienwiesen) o powierzchni 42 hektarów, przeznaczone pod organizację tej i innych imprez.

Oczywiście każde miasto w Niemczech ma swój fest. W Paderborn Liborifest organizowany jest dwa razy do roku. Latem odbywa się z okazji święta patrona Paderborn - św. Liboriusza. W październiku natomiast organizuje się powtórkę na nieco mniejszą skalę (już bez blokowania głównych ulic miasta :p)


Nie bardzo przepadamy za taką formą spędzania wolnego czasu, ale zdecydowaliśmy raz się przejść i po tym jak już dotarliśmy do centrum...popłynęliśmy z tłumem...nie dało się normalnie iść! 


Podsumowując, Liborifest polecić można wszystkim, którzy lubią: bratwursta, wesoły niemiecki kicz i tonięcie w rzece ludzi. W przeciwnym wypadku pozostaje tylko uciec, tak jak my to zrobiliśmy ;P.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz